Owczarek Sławosz, z takim imieniem, wyglądem i charakterem, mógłby być słowiańskim duchem lasu, przyjacielem i opiekunem wszystkich istot. Jego historia potoczyła się inaczej.
Oto opowieść o Sławoszu, psie z godnością króla i sercem wiernego przyjaciela. Dawno, choć nie tak dawno, żył sobie piękny, duży pies. Miał dumnie podniesioną głowę, mądre spojrzenie i serce większe niż niejedno ludzkie. Był strażnikiem domu, wiernym cieniem swojego człowieka. Przez wiele lat pełnił swoją służbę, z oddaniem jak na owczarka niemieckiego przystało. Kiedy siwizna przyprószyła pyszczek, a łapy zaczęły słabnąć Sławosz znalazł się w schronisku, z nadwagą i zaniedbaną, skołtunioną sierścią. Nie było w tym nic sprawiedliwego. Po prostu niektórzy ludzie nie zasługują na psiego przyjaciela i tyle.
Sławosz nie narzeka, ze spokojem i godnością owczarka znosi swój los. Jest to pies dostojny i łagodny jak anioł. Patrzy ciepłym wzrokiem, z wielką nadzieją i czeka. Spaceruje powoli, dużo węszy, ciekawie rozgląda się dookoła, porozumiewawczo wpatruje się w przewodnika. Inne psy ignoruje. Denerwują go tylko wizyty u weterynarza i zabiegi pielęgnacyjne, ale raczej nie przywykł do takich wizyt wcześniej.
Sławosz szuka spokojnego domu, pełnego czułości i cierpliwości. Z racji postury może domu z ogrodem, ale nie pogardzi też ciepłym kątem w mieszkaniu. Byle przy człowieku otwartym na psa, który nigdy nie przestał kochać ludzi. Oby historia naszego owczarka nie zakończyła się w schronisku.
Czekamy wszyscy na człowieka, który dopisze ostatni rozdział do tej opowieści, pełen miłości, spokoju i bezpieczeństwa.