Zezowate szczęście. Tak w dwóch słowach opisać można nowego podopiecznego grupy szóstej. Lekko zezujące, acz przepiękne oczy w kształcie czarnych korali zdradzają radość, że wreszcie i jego ktoś dostrzegł i otoczył opieką. Bo choć schronisko to nie idealne miejsce do życia dla psa, podejrzewamy, że dla Romka to najlepsze, co mu się do tej pory przydarzyło.
Romek boi się wszystkiego - podniesionych rąk, spacerów, hałasu. Chodzenia na smyczy, tak, aby się nie wyrywał, czy co krok zamierał w bezruchu, jeszcze musi się nauczyć. Powątpiewamy, aby kiedykolwiek mieszkał w domu. A jeśli tak było, stracił go już dawno temu. Zaniedbana sierść i niepewność w kontaktach świadczą o smutnej i niepewnej, choć nieznanej nam przeszłości. Charakterystyczny krótki ogon merda jednak na widok człowieka. W Romku nie ma cienia agresji, a uległość demonstruje odsłaniając brzuszek. Mimo iż ten poddańczy gest to tak naprawdę prośba o to, aby nie robić mu krzywdy, mocno wierzymy, że w domu zamieni się w wyraz oddania i prawdziwej psiej miłości. Tymczasem, w momentach dla niego stresujących, Romek chętnie korzysta z noszenia na rękach. Próbuje wtedy dosięgnąć ludzkiej twarzy, aby móc ją polizać a tym samym lepiej poznać swojego wolontariusza i poprosić o emocjonalne wsparcie.
Romek to pies wyjątkowej urody i charakteru, a co za tym idzie, spodziewamy się dużego zainteresowania czworonogiem. Prosimy jednak o przemyślane telefony. Przed Romkiem bowiem dużo nauki i pokonywania lęków. Szukamy zatem doświadczonego opiekuna, który poświęci mu czas, pomoże w procesie socjalizacji i oswajania psa z miejskim życiem. Obecnie psiak raczej nie odnajdzie się w dużej rodzinie, szczególnie posiadającej małe dzieci.
Tak naprawdę wszystkiego trzeba nauczyć go od początku. Kto się tego podejmie, zyska szczęście. A że trochę zezowate... no cóż, piękno jest w oku obserwatora.