Gdy Bimo trafił na Paluch, był w stanie niemal agonalnym. Lekarze walczyli o jego życie. Był wyziębiony i wychudzony, a jego ogólny stan był tak zły, że początkowo został oceniony na 17 lat. Teraz dochodzi już do siebie i zachwyca zarówno opiekunów jak i wolontariuszy swoją łagodną naturą. To przeuroczy słodziak, ale na razie przestraszony nową sytuacją. Pozwala przy sobie jednak gmerać, założyć szelki i podpiąć smycz przed spacerem. Chętnie wychyla główkę z pawilonu, ale aby wyszedł dalej, trzeba go zachęcać. Na spacerze z początku jest niepewny i trzyma się blisko człowieka, ale motywowany czułym słowem zaczyna eksplorować i interesować się otoczeniem, a jego ogonek wędruje ku górze.
Bimo lubi towarzystwo człowieka, wchodzi sam na kolana, gdy tylko się przy nim kucnie. Podjada też smaczki, gdy poczuje się pewniej 🙂 To wspaniały dzieciak, stęskniony za bliskością i poczuciem bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że wkrótce się otworzy, bo wyraźnie szuka w człowieku wsparcia.
Jest nieco ostrożny wobec psich kolegów. Czasem gdy widzi je z daleka, od razu zwalnia, a poźniej zastyga w bezruchu. Jednak ośmielony głaskaniem i wsparty bliskością ludzkiego kompana, z ciekawością przygląda się przechodzącym psiakom z oddali. Poznał się też bliżej z jednym z większych od niego kolegów, chłopcy obwąchali się i rozeszli bez agresji.
Oby ten śliczny, uroczy malec nie musiał czekać długo na dom! Przed nim całe życie i mamy nadzieję, że już wkrótce zamieni schroniskowy boks na cieplutki kocyk i kanapę w domowym zaciszu. Zapraszamy do poznania Bimusia czym prędzej!