Zefir się uśmiecha. Bawi się i skacze... skrzętnie ukrywa to, co dla niego bolesne. Samotność w schronisku, przeszłość psa, o którego nikt nie dbał. Nikt nie uczył chodzenia na smyczy, łagodnych interakcji, miejskiego świata. Nikt nie pokazał, jak pokonać niepewność. Zatem niepewnie zerka w przyszłość.
Bo kto pokocha psa, który najpewniej mieszkał na ulicy? Który boi się obcych, chowając w najciemniejszej części swojej schroniskowej celi? Który cały czas szuka swojego miejsca na ziemi?
Jak przystało na młodziaka, Zefir dopiero poznaje świat. Jednocześnie nie do końca wierzy, że zasługuje na wszystko, co najlepsze. "Swoich" poznaje z daleka i wybiega do nich radośnie. Nowych osób i sytuacji jeszcze się boi, choć nie ma w nim cienia agresji w stosunku do ludzi.
Na smyczy porusza się nieco nieporadnie, a widok innych psów sprawia, że staje się głośniejszy – obszczekuje je, bo nie wie jeszcze, jak inaczej nawiązać z nimi kontakt. Potrzebuje przewodnika, który zrozumie jego obawy i delikatnie poprowadzi przez życie, pokazując, że świat może być pełen dobra i radości.
Zefir czeka na kogoś, kto z cierpliwością i wyrozumiałością pomoże mu zbudować pewność siebie, nauczy go miejskich manier i pokaże, jak wspaniałe mogą być wspólne spacery, zabawy i codzienne przygody. To pies, przed którym całe życie stoi otworem – potrzebuje jedynie domu, który da mu czas i miłość, aby mógł rozkwitnąć. Szuka rąk, które będą dla niego ostoją bezpieczeństwa i serca, które otworzy przed nim drzwi do lepszego jutra. Niedługo przed Zefirem pierwsze wyjazdy z wolontariuszami do centrum Warszawy. Już wkrótce zatem będziemy mogli napisać więcej o jego zachowaniu, np. relacjach z dziećmi.
Tymczasem zapytamy raz jeszcze - kto pokocha Zefira? Da się otulić ciepłem lekkiego wiatru? I nigdy, przenigdy nie pozwoli, aby wiatr wiał w nim samym?