Hera trafiła do schroniska wraz ze swoimi siostrami Ateną i Hestią. Ich opiekun umarł i nie miał się nimi kto zająć,
więc straciły dom. Wiemy, że mieszkały na podwórku, także pewnie nigdy nie spacerowały na smyczy i raczej nie dbano o
nie za bardzo. W schronisku Hera szybko nauczyła się spacerowania na smyczy, pięknie rozkwitła i otworzyła się na relację z człowiekiem.
Hera to prawdziwy słodziak, a do tego uwielbia towarzystwo człowieka 😍 Kontakt z tą sunią to wielka radość.
Wizyty w boksie mogłyby trwać nieskończenie. Hera tuli się, łapką delikatnie prosi o nieustanną uwagę, kładzie się na plecach i odkrywa w zaufaniu brzuszek do głasków. Do tego wszystkiego jest tak mięciutka i miła w dotyku, że chciałoby się ją przytulać bez przerwy.
Spacery są dynamiczne i dużo się na nich dzieje. Hera już wie, co oznaczają szelki w ręku, więc radość jest wielka na ten widok, a już ubrana i zapięta na smycz, przepycha się między siostrami, żeby wyjść z boksu pierwsza. Gdy poczuje wiatr w nozdrzach, pędzi jak najszybciej za bramę schroniska i ciągnie w stronę pól, jak najdalej od zgiełku i hałasu. Na polach, czy w lesie jest czas na wszystko. Najpierw obowiązki, czyli sprawy toaletowe 😀 Potem bieg i dużo ruchu, żeby rozładować emocje, bo jest ich sporo w wymyślaniu sposobów na zwrócenie uwagi wolontariuszy na siebie w pawilonie, no i fajnie jest dobrze się zmęczyć, potem lepiej się śpi … I wreszcie relaks i zaspokojenie ciekawości - węszenie i sprawdzanie jaki pies tu wcześniej był i jaką wiadomość zostawił.
Oczywiście Hera nigdy nie zapomina o człowieku, wystarczy przykucnąć na chwilkę, a ona hyc i już jest na kolanach, rozdaje całusy i trąca łapką, mówiąc “no dalej, przytulaj, głaskaj …”
Jest tyle miłości i dobra w tym psim serduszku, że nie wolno tego marnować.
Przyjdźcie poznać słodką Herę, a wtedy bądźcie gotowi na to, że sami z Geriatrii nie wyjdziecie