Scrapi prawdopodobnie nie mieszkał wcześniej w mieście ani nie znał smyczy. Jak to się stało, że znalazł się w warszawskim schronisku? No cóż, nie on pierwszy i nie ostatni…
Początkowo trzeba było wynosić go z boksu na rękach i zachęcać do zrobienia kilku kroków. Na szczęście daje się bez problemu podnieść. Póki co pomału oswaja się ze smyczą i spacerami. Poznaje okolice i uczy się nowego otoczenia.
Lubi spacerować z innymi psami, choć bez specjalnej interakcji z jego strony. Ale potrafi się też czasem przywitać, choć jeszcze bez entuzjazmu.
Scrapi ma potencjał na przylepę. Już teraz radośnie nas wita, gdy po niego przychodzimy.
Dla Scrapiego szukamy domu poza centrum miasta. Ludzi, którzy pomogą mu się otworzyć i oswoić z różnymi nowymi dla niego sytuacjami.