Daj jej chwilę, a wypełni całe Twoje serce. Chwila jednak jest ważna, bo nasza mała ciałem, wielka duchem sunia z rezerwą podchodzi do obcych. Jak tylko zorientuje się jednak, że ze strony człowieka nic jej nie grozi, zalotna natura Zalotki objawia się w pełnej krasie. I koniec, kropka. Przepadłeś…
w jej bursztynowych oczach, w długich klapniętych uszach, wiecznie machającym ogonku i jasnym brzuszku, który z chęcią wystawia do głaskania. Choć jest z nami od niedawna, zyskała rzeszę wiernych fanów zarówno wśród wolontariuszy, jak i opiekunów, którzy, przechadzając się po rejonie trzecim, nigdy nie zapominają posłać jej całusa.
Należy mieć jednak na uwadze, że Zalotka pozostaje na razie sunią lękliwą. Wymaga opiekuna, który niespiesznie wprowadzi ją w tajniki życia w mieście. Dziewczyna raczej nie była wcześniej psem domowym. Choć na spacery chodzi na smyczy, nadal zdarza się jej ją podgryzać, próbując się uwolnić. W pierwszych dniach w schronisku udowodniła nam także, że w chwilach dla niej stresujących ratuje się ucieczką. W dalszej socjalizacji pomóc może inny stabilny pies. Z czworonożnymi Zalotka, jeśli nie są wyjątkowo więksi, szuka zazwyczaj okazji do zabawy.
Ze względu na fakt, iż Zalotkę przytłaczają nowe sytuacje, nie polecamy jej do domu z dziećmi. Przyszły opiekun powinien być osobą cierpliwą i rozumiejącą konieczność ofiarowania psu odrobiny przestrzeni w pierwszych tygodniach pod wspólnym dachem. A potem?… no cóż. Przepadłeś.