Już tu są. Ofiary mody na rasę. Buldożki francuskie, yorki, amstaffy i beagle. Wśród tych ostatnich on, pies czystej rasy – Bajgiel.
Bajgiel był psem domowym. Czysty, zadbany, o nienagannej sylwetce. Dlaczego zatem znalazł się na ulicy? I czy ten typowy piesek miejski podoła trudom schroniskowej rzeczywistości?
Na razie jest zdecydowanie przytłoczony miejscem, w którym się znalazł. Chodzi ostrożnie, niespiesznie poznaje okolicę. Niestety, jak przystało na eks-domownika, nie załatwia się w boksie. W psim bidulu to istna tragedia – Bajgiel nie może bowiem liczyć na dużą ilość spacerów w ciągu tygodnia. Tym bardziej ważne jest, aby jak najszybciej opuścił to miejsce i wrócił do domowych pieleszy.
Nie da się odmówić psiakowi wszystkich cech jego rasy. Lubi węszyć, tropić, pochodzić własnymi ścieżkami. W kontakcie z innymi psami nadmiernie wokalizuje. Jest ponadprzeciętnie inteligentny i bardzo przyjacielsko nastawiony do człowieka. Swojemu na pewno dostarczy wielu rozrywek, pod warunkiem, że przyszły opiekun będzie miał na uwadze potrzebę dużej dozy aktywności i stymulacji intelektualnej, której potrzebują beagle.
Przed adopcją Bajgiel zostanie poddany zabiegowi kastracji. Właściciel najprostszego, wskazującego w kierunku nieba ogona na rejonie dziesiątym poleca się do adopcji osobie, która zobaczy w nim więcej, niż tylko kolejną zabawkę w typie rasy. To żywe, czujące zwierzę i żadna moda nie powinna stać mu na drodze w znalezieniu tego jednego, jedynego domu. Nie na chwilę. Na zawsze.