Nie znamy historii Absyntha, tak jak większości psów schroniskowych.
Jednak patrząc na to w jakim trafił do nas stanie możemy tylko przypuszczać, że nie miał w życiu łatwo. Pełno blizn, żebra na wierzchu świadczą o trudnej przeszłości.
Najwyraźniej jednak nie złamało to jego ducha. Jest radosny i baaardzo przyjazny. Wpatrzony w człowieka, tylko czeka jak tu sprzedać buziaka. Zawołany od razu przybiega.
Na spacerze zainteresowany wszystkim, trochę ciągnie na smyczy próbując zdążyć wszędzie, gdzie go jeszcze nie było.
Z dotychczas poznanymi psami dogaduje się bez najmniejszego problemu. Pomału zyskuje psich kumpli do szaleństw.
Ruch uliczny to dla niego żadna nowość.
Samochodom przygląda się bardzo uważnie, jakby wypatrywał jakiegoś konkretnego. Czyżby jego poprzedni człowiek wystawił go na ulicę i odjechał? Tak to wygląda. Aż żal patrzeć jak Absynth z nadzieją wypatruje, że może jednak po niego wróci.
My w jego imieniu liczymy na nowego odpowiedzialnego człowieka, który go już nigdy nie zawiedzie. Na pewno też będzie go musiał nauczyć wielu rzeczy, ale za to zyska najwierniejszego przyjaciela na świecie.