Historia Shilli to jedna z tych, które kompletnie łamią nam serca i powodują głębokie rozczarowanie ludzkim gatunkiem. Shila została znaleziona przywiązana do drzewa. Ubrana była w bluzę, ale niech nie zmyli Was to, że kimś kierowały resztki ludzkich odruchów. Przeciwnie - w ten sposób próbowano ukryć doprowadzenie suni do stanu skrajnego zaniedbania i wygłodzenia. Po zdjęciu odzienia pokazały się dosłownie skóra i kości... Dawno nie widzieliśmy tak zniszczonego przez człowieka psa! Shilla bardzo długo dochodziła do siebie w schroniskowym szpitalu. Stres związany z porzuceniem zdecydowanie nie pomagał jej w rekonwalescencji. Po kilku miesiącach od trafienia do schroniska sunia przybrała już ładnie na wadze i choć nie jest jeszcze w idealnej kondycji i jest pod stałą kontrolą lekarską to zdecydowanie nabrała zdrowszego wyglądu i z optymizmem spogląda w przyszłość. Shilla jest cudowną, pogodną i jednocześnie charakterną sunią. Po początkowym wycofaniu bardzo ładnie nam się otworzyła, zaczęła czerpać ogromną radość ze wspólnych spacerów i interakcji. Maszeruje coraz pewniej i odważniej i czasem nie tak łatwo dotrzymać jej kroku ;) Ostatnio odkryła też zabawy piłeczką i szarpakiem i sprawia jej to ogromną frajdę. Obowiązkowym punktem każdego spaceru z wolontariuszem jest przystanek na mizianie i drapanko po zadku. Podczas tych spotkań Shilcia mocno wtula się w człowieka i widać, że najchętniej trwałaby tak w nieskończoność. Niestety, będąc jedną z ponad 40 podopiecznych w grupie może tylko liczyć na krótkotrwałą namiastkę ludzkiego towarzystwa i widać jak bardzo jej go brakuje. Shila nie toleruje innych psów, więc w swoim przyszłym domu musi pozostać psią jedynaczką. Nie znamy jej stosunku do dzieci ani do kotów.