Beza trafiła do schroniska końcem lipca i od początku dała się nam poznać, jako sunia wyjątkowo delikatna, spokojna i bardzo lękliwa. Jej uroda przyciągnęła od razu mnóstwo telefonów i bardzo szybko rozpoczęła proces adopcyjny. Podczas spacerów zapoznawczych nie ukrywała swojej nieufności wobec obcych, szybko znalazła się jednak fantastyczna rodzina gotowa poświęcić czas na odwiedziny Bezy w schronisku i spokojne budowanie relacji, mimo, że musieli pokonywać dla niej setki kilometrów. Tak Beza znalazła dom. Jednak okoliczności samej adopcji i tego, co wydarzyło się tuż po niej sprawiły, że po dwóch dniach wróciła do schroniska.
Co się wydarzyło? Przede wszystkim niedopatrzenie - sunia była w schronisku niemal dwa miesiące, niestety ze względu na bardzo dużą obecnie liczbę psów nie udało się jej zrobić bdanie USG, żeby sprawdzić, czy jest sterylizowana lub w ciąży. Jest to standardowe badanie suczek trafiających do schroniska. Adoptujący wraz z umową otrzymali kartkę informującą o tym, że pies może być w ciąży. Stanęli przed trudną decyzją czy zabierać spłoszoną długą podróżą sunie do weterynarza na badanie czy poczekać. Ale nie było na co czekać, wszak mogło się okazać, że za jakiś czas w ich domu pojawią się szczenięta. Więc Beza po kilkugodzinnej podróży do domu chwilę odpoczęła i została zabrana na badanie usg. Niestety to już dla niej było za dużo, do badania musiała być przytrzymana i okropnie się bała, a swoich ludzi, których znała już dobrze, zaczęła bać się najbardziej. Już nie wróciła spokojnie do mieszkania, nie wyszła na normalny spacer - chowała się przed opiekunami i spędziła noc drepcząc ze stresu po mieszkaniu i nie mogąc zasnąć. Brak snu tylko spotęgował jej złe samopoczucie, więc opiekunowie, chcąc jej pomóc, udali się do weterynarza po leki na uspokojenie. Beza jednak nie chciała przyjmować posiłków, nie piła wody, a drugą dobę spędziła na próbie wydostania się z mieszkania, nadal nie pozwalając sobie na ani chwilę odpoczynku.
Czy ta adopcja by się udała, gdyby nie było konieczne zabranie jej do weterynarza tak szybko? Prawdopodobnie tak. Przed wizytą u weterynarza zachowywała się w domu jak normalny, lekko wystraszony pies. Podchodziła po smakołyki, z ciekawością spoglądała na telewizor, odpoczywała. Niestety po wizycie u weterynarza pojawiły się problemy, na które adoptujący nie byli gotowi.
Beza wróciła do schroniska i chociaż przestraszona, chętnie przychodzi po coś do jedzenia. Nie szuka raczej kontaktu z człowiekiem, ale pozwala na założenie szelek i na spacer idzie bardzo chętnie. Bardzo dzielnie znosi próby dotyku, ale na razie nie przepada za czułościami. Jej koleżanka z boksu już pojechała do domu i Beza znowu została sama. Ma różnych psich kumpli - w relacjach z nimi również jest delikatna, chociaż zachęcona do zabawy potrafi się rozbrykać. Jest młodą, troszkę zamkniętą w sobie dziewczyną, ale przy tym bardzo dzielną i ciekawską, co pozwala nam zakładać, że w kiedy poczuje się bezpiecznie, rozkwitnie.
Beza prawdopodobnie została przerzucona do warszawskiej kliniki z terenów wiejskich lub z innego schroniska - to popularny proceder w ostatnich latach. Ludzie wyciągają psy z fatalnych warunków i próbują dać im lepsze życie. Lepsze warunki oferuje ich zdaniem warszawskie schronisko, liczą na to, że pies będzie odpowiednio zaopiekowany, wypromowany i znajdzie dom - od czerwca takich psów trafiło do Warszawy wyjątkowo dużo. Beza stała się poniekąd ofiarą tego procederu - być może gdyby nie było tylu psów w schronisku udałoby się zrobić badanie USG przed adopcją?
Jakich opiekunów dla Bezy szukamy? Sunia nie zna życia w mieście i zdecydowanie lepiej czuje się z dala od zgiełku. Ma za sobą kilka podróży samochodowych, znosi je bardzo dzielnie, chociaż do samochodu sama nie wskakuje. Świetnie odnalazłaby się w towarzystwie drugiego, stabilnego psa. Biorąc pod uwagę jej doświadczenie z pierwszą adopcją proponujemy wydłużony proces adopcyjny oraz wizytę w domu, aby sprawdzić jak sobie poradzi.