Ah! To świdrujące duszę, bursztynowe spojrzenie potrafi zahipnotyzować!
Frappe, bo o niej mowa, przez cały dzień leży na budzie ze złożonymi na krzyż łapkami, stale skanując otoczenie. Człowiek nie kojarzy jej się najlepiej - zdecydowanie nie jest typem psa, który będzie przychodził po głaski od pierwszych dni. Pewnie dlatego ostrożnie wybiera z kim chciałaby spędzać czas, a kogo... odsunąć. Bez wątpienia woli psie towarzystwo i w nim czuje się swobodniej. Pozostaje niezwykle czujna, uważnie obserwuje, gdy ktoś zatrzymuje się przy boksie. A niestety takich momentów jest niewiele. Bura sunia (nawet o tak szlachetnym spojrzeniu), nie przykuwa wzroku.
Na spacerze grzecznie idzie obok, wykazuje się dużą cierpliwością i tolerancją wobec spóźnionych czy mniej ogarniętych kumpli, często pełniąc funkcję przewodniczki. W wąskich przejściach kulturalnie mija inne psy, lubi się zawęszyć. Lecz gdy znajdzie psiego przyjaciela to zupełnie inny pies: harce, fikołki, oberki i gonitwy do utraty tchu! Mamaj, który był jej wsparciem i najlepszym kumplem, znalazł już dom. Od tego czasu Frappe przygasła, posmutniała - ogromnie trudno jej komuś zaufać. Jest piekielnie inteligentna i preferuje znajomości oparte na wspólnie wypracowanych zasadach - słowem, byłaby dobrym kompanem dla kogoś, kogo w relacji z psem cieszy obieranie wspólnych celów, zdobywanie nowych umiejętności, partnerstwo i długie spacery.
Raczej nie dla niej wielkomiejskie klimaty. Jest ciekawą świata suczką, lubiącą pola, lasy, mało ruchliwą okolicę. Idealnie, gdyby miała psiego kolegę o podobnym, wesołym temperamencie, pewnego siebie (błyskawicznie uczy się przez obserwacje). Jeśli mieszkasz gdzieś, gdzie za oknem są łąki, to pomyśl ciepło o Frappe.