Lesia odjechała do domu tymczasowego, gdzie uczy się domowego życia i czeka na operację, gdyż niedawno u Lesi wykryliśmy zmianę nowotworową w sutku.
___
Lesia trafiła do nas w kwietniu i od tego czasu była zupełnie niewidzialna… Pomimo wyjazdów na akcje Adoptuj Warszawiaka, dobrego umiejscowienia boksu w schronisku, promocji w social mediach, ludzie zupełnie odwracali od niej wzrok, jakby była powietrzem. Mamy nadzieję, że teraz to się zmieni, gdy zobaczycie ją domową.
Zupełnie nie wiemy dlaczego tak było - my patrzymy na nią zupełnie inaczej. Poznajcie nasz punkt widzenia:
Lesia dla nas wygląda jak miniaturka wilczka. Urocza, pełna radości i spragniona bliskości z człowiekiem. Zawsze chętna na przytulanie, głaskanie i rozdawanie mokrych buziaczków. Jest super łagodna zarówno do ludzi, jak i zwierząt. Choć w nieznanych sobie sytuacjach, w których znajduje się po raz pierwszy często się boi, (jak np jazda samochodem) to daje się wziąć na ręce czy posadzić na kolana i nie robi żadnych problemów.
Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie mieszkała w domu. Więc teraz, pod okiem tymczasowej opiekunki, poznaje jak może być fajnie i że nie trzeba się niczego bać.
Na spacery zwykła kiedyś chodzić bardzo chętnie. Była bardzo szczęśliwa, określaliśmy ją wtedy jako przekochaną, bardzo żywiołową sunię. Była skoczna jak zajączek, zwinna i pełna życia. Wszędzie jej było pełno. Uwielbiała ruch, zabawę. Lubiła tropić jakieś małe żyjątka w trawie. Jednym słowem była bardzo ciekawska i pełna energii. Ale to się zmieniło praktycznie z dnia na dzień. Pobyt w schronisku ją przerósł. Lesia zaczęła bać się wychodzić ze swojego boksu na spacery, najtrudniej jej było przejść przez schronisko. Nie wiemy co było powodem zmiany zachowania, ale wiemy z całą pewnością, że bardzo byśmy chcieli, aby wróciła nasza stara Lesia- pozytywna, zakręcona psina.
Mamy wielką nadzieję, że w domu tymczasowym Lesia odżyje i przestanie się bać.