Strach ma wielkie oczy, a konkretniej – oczy Truśki. Koteczka nie chce dłużej przebywać w schronisku. Nie czuje się tu bezpiecznie – wszędzie obce zapachy, obce koty, obcy ludzie. Jak w takich warunkach uspokoić skołatane nerwy? Nie sposób. Nawet mięsko nie smakuje tak jak powinno. Dlatego „metodą” Truśki jest koczowanie w kartoniku w najciemniejszym kąciku schroniskowej klatki. Tak, aby nie zostać przez nikogo dostrzeżoną. A jeśli już zostanie dostrzeżona, to na widok człowieka Truśka zamiera. Koteczka jest przy tym bardzo łagodna – agresja nie jest u niej sposobem obrony. Niestety, warunki, w których Truśka się znalazła, i cały nagromadzony w niej stres nie sprzyjają utrzymaniu zdrowia – koteczka z obniżoną temperaturą trafiła do kociego szpitala ze względu na zupełny brak apetytu. Kotka jest przygaszona i pilnie potrzebuje dobrego domu. Nie mamy wątpliwości, że u boku empatycznego człowieka Truśka rozkwitnie – jest bardzo młodym kotem, potrzeba jej jedynie odrobiny czasu i cierpliwości ze strony nowych opiekunów.
Ze względu na młody wiek Truśka może zostać kompanką jakiegoś przyjaznego kociego towarzysza.
Więcej informacji: wolontariuszka Kasia tel. 669 900 696
Zapraszamy do zapoznania się z ankietą przedadopcyjną: https://napaluchu.waw.pl/wp-content/uploads/2022/03/ANKIETA_PRZEDADOPCYJNA_KOTY_.pdf
Uwaga: Decydując się na adopcję kota lub rozważając ją, koniecznie weź ze sobą do schroniska transporter lub torbę transportową do przewozu kotów.