Dzień dobry, tu prezes Łobuzów - Sajgon!
Chciałbym opowiedzieć kilka słów o sobie, bo wydaje mi się, że nie jestem wystarczająco doceniony przez publiczność. Jestem energicznym, wrażliwym i bardzo oddanym swoim ludziom pieskiem. Mam wianuszek fanek wśród wolontariuszek. Mówią, że jestem śmieszny, bystry i niezwykły. Kiedy trafiłem do schroniska zupełnie nie wiedziałem o co chodzi z tymi ludźmi, wcześniej siedziałem zamknięty w jakimś innym smutnym schronisku i niewiele w życiu widziałem. Nie wiedziałem, że człowiek może być miły i wspierający, ale tutaj na Paluchu okazało się, że są ludzie, którzy się o mnie troszczą i bardzo ich pokochałem. Jak już kogoś pokocham, to całym swoim sercem, ale nadal jestem niepewny w kontaktach z nowymi osobami. Potrafię na przywitanie pokazać ząbki, ale to tylko dlatego, że kiedyś doświadczyłem złych rzeczy. Jak zobaczę, że jestem zrozumiany, to zamieniam się o 180 stopni. Moi zaprzyjaźnieni ludzie mogą wykonywać zabiegi pielęgnacyjne i zabrać mnie do weterynarza. Uwielbiam chodzić z nimi na spacery! Czas z człowiekiem jest dla mnie bardzo ważny i bardzo chciałbym móc więcej czasu spędzać z przyjacielem. Na pewno otworzę się na swojego nowego opiekuna i będę starał się najlepiej jak umiem nauczyć się tych wszystkich nowych rzeczy związanych z życiem w domu. Nauczyłem się chodzić na smyczy, nie jest to mój ulubiony przedmiot, ale za to bardzo lubię być blisko moich ludzi, więc zupełnie nie ciągnę na smyczy.
Uwielbiam zabawki i, jak przystało na terriera, szarpanie, kopanie, bieganie i wygłupy to moje życie. Czasem lubię się pobawić, a czasem te zachowania wykorzystuję do radzenia sobie ze stresem. Bardzo mi pomaga jak człowiek to rozumie i razem ze mną szuka sposobów na radzenie sobie z różnymi rzeczami. Bo jeszcze ciągle część rzeczy mnie stresuje. Nie umiem do końca poradzić sobie z dużą ilością bodźców, wolałbym mieszkać w spokojnej okolicy i ze spokojnym opiekunem. Boje się, że dzieci to mogłoby być dla mnie za dużo.
Z psami kiedyś dobrze się dogadywałem, ale już tak długo siedzę w schronisku, że ten cały hałas i wszystkie psy zaczęły mnie już męczyć. Niby wiem jak to się robi, ale wolałbym już nie musieć przez jakiś czas zadawać się z tymi wszystkimi psami. Może jak trochę odpocznę w domu to zrobię się bardziej wyrozumiały dla innych psów, ale w tym celu potrzebuję domu, kanapy i wspierającego, rozumiejącego opiekuna. Raczej wolałbym mieszkać w domu sam, ale nie wykluczam, że mógłbym się przyzwyczaić do spokojnego psiaka. Nigdy nie poznałem innych zwierząt poza pieskami, więc nie wiem jak na nie zareaguję.
Podczas pobytu w schronisku zaczęły mnie też wkurzać samochody. Denerwuje mnie, że tak szybko jeżdżą, kiedyś to nie był problem, ale już bardzo doskwiera mi siedzenie tutaj i jestem coraz bardziej rozdrażniony. Bardzo, bardzo chciałbym już mieszkać na swoim! Ile można czekać, przecież jestem takim kochanym pieskiem! Może nie zawsze zachowuję się jak typowy piesek kanapowy, ale czy tylko oczywiste psy mają szansę na dom?