Julian trafił do schroniska po tym, jak wypadł z 4 piętra.
Natychmiast opiekę nad nim przejęła Fundacja Przyjaciele Palucha i Julek trafił do lecznicy, gdzie walczył o życie, a także przeszedł operację złamanych łapek.
Obecnie z łapkami Julianka wszystko jest w porządku, chłopak biega już bez ograniczeń.
Niestety, widać, że maluch nie miał dobrych doświadczeń z ludźmi.
W domu jest zwykłym szczeniaczkiem, bawi się zabawkami, odprawia tańce, jak słyszy, że szykuje mu się jedzenie, wskakuje na kanapę.
W domu boi się jedynie wtedy, gdy tymczasowa opiekunka podnosi się z krzesła czy kanapy - wtedy ucieka na swoje posłanie.
Trzeba przy nim często kucać albo siadać na podłodze, żeby go zachęcić do interakcji.
Julek zachowuje czystość w domu.
Spacerów jeszcze bardzo się boi, trzeba go wynosić i najchętniej uciekałby do domu zaraz po zrobieniu siku. Wychodzi więc na krótko, tylko pod blok, później do domu biegnie już sam, również po schodach.
Największy strach w Julianie wzbudzają ludzie. Musi więc koniecznie zamieszkać w spokojnej okolicy, nie odnajdzie się w centrum miasta.
W domu tymczasowym Julianek mieszka z kotem, z którym bardzo dobrze się dogaduje. Mógłby także dołączyć do stabilnego, fajnego psa.
Dla tej kruszynki szukamy cierpliwych ludzi o wielkim sercu. Julek będzie wymagał socjalizacji, obecnie jest pod opieką behawiorystki i ta praca musi być kontynuowana.