I wtedy wchodzę Ja! Z dłuuuuugaśnym jęzorem i zadartym do góry ogonem. I wszystkie wołają „Jaki on cudowny!!!” „Jaki przystojny!!!” „Mój Ci on!!!”, a ja się pławię w zachwytach.
A potem…
… potem się budzę. I widzę szarą rzeczywistość zza krat boksu.
Nie smucę się jednak długo, bo wiem, że niedługo wpadną moi wolo i będę mógł się poprzytulać i skraść buziaka. Będą tarmosić moje futerko i częstować smaczkami. Mimo smutnych okoliczności nie tracę pogody ducha. Nauczyłem się czerpać z małych przyjemności i dzielić te przyjemności z innymi.
Spacery ze mną to istna sesja terapeutyczna i do tego tańsza niż u specjalisty. Trochę skupienia, trochę terapii śmiechem, dużo terapii mizianiem i w mig złe myśli zejdą na dalszy plan. Ze mną nie da się smucić. Ze mną można się tylko relaksować.
Ejj no!! Imię zobowiązuje.
Może nie jestem rasowy i mój wygląd niczym się nie wyróżnia, ale takiego uśmiechu to by mi mogli pozazdrościć hollywoodzcy aktorzy. Łapki mam krótkie, a tułów krępy, ale bez problemu doskoczę, żeby dać ci buziaka.
W stosunkach wewnątrz i międzygatunkowych wyznaję iście hippisowskie zasady kochania wszystkich bez wyjątku i bez względu na to czy miauczy, kracze, gdacze czy gada. „Kochać wszystkich, nikogo nie oszczędzać” to moja dewiza życiowa.
Tak,więc…
„Czas Relaxa, Relaxa, Relaxa to czas
Czas Relaxa, Relaxa to czas”
Sięgnij więc po telefon i daj sobie trochę Relaxa