Antolka to bardzo biedna suczka o lisiej urodzie, drobnym ciałku i wielkich przerażonych oczach w bursztynowym kolorze.
Chciałoby się ją przytulić, pocieszyć, szepnąć do uszka, że już wszystko dobrze i że zaraz ktoś ją zabierze do domku.
Niestety... Antolka nie wie, co znaczy, że "będzie dobrze" i ani nie myśli wskakiwać komukolwiek na kolana. My też wcale nie mamy pewności, że będzie dobrze, a jeśli tak, to na pewno nie prędko. Nie tu, w schronisku. Najpewniej Antolka nie miała wcześniej z bliskiego kontaktu z człowiekiem i z tego powodu pobyt w schronisku jest dla niej wyjątkowo stresujący. Sunia unika ludzi, naszego wzroku i dotyku. Bardzo źle się czuje w nowej przestrzeni i chce za wszelką cenę wyrwać się z zamknięcia. Nie potrafi jednak chodzić na smyczy, więc pozostaje jej tylko skromne 20 minut dziennie na wybiegu...
W takich warunkach Antolka miesiącami będzie skazana na pobyt w klatce bez szczególnych postępów. Potrafimy oswajać takie psy, ale trwa to bardzo długo, zdecydowanie za długo z perspektywy psa. Antolka jest młodziutka i każdy dzień w schronisku to stracony czas. Dlatego jak najszybciej powinna znaleźć się w domu, gdzie mogłaby się oswajać z obecnością człowieka i rytmem domowego życia w bezpiecznych warunkach, w ciszy i spokoju. Na pewno dużym wsparciem byłby drugi pies, który mógłby być dla Antolki przewodnikiem po świecie ludzi i wsparciem w momentach stresu. Pilnie szukamy Antolce domu i ludzi, którzy mają doświadczenie w opiece nad psem lękliwym. Na tym etapie niezbędny jest też stały dostęp do ogrodu.