Hej! Tu Nemo - młodziutki i sympatyczny psiak.
Na początku byłem trochę nieśmiały, gdy trafiłem do tego dziwnego miejsca, które człowieki nazywają schroniskiem. Trochę się ich bałem, ale okazało się, że nowe ciocie i wujki są całkiem spoko. Szybko im zaufałem, a oni pokazali i nauczyli mnie fajnych rzeczy. Np. Nie potrafiłem chodzić na smyczy. Ale to prościzna! Szybko ogarnąłem, co i jak. Już wiem, że wystarczy nie nadeptywać na tę linkę, tylko ładnie ją przeskoczyć albo odpowiednio postawić łapę. Już od jakiegoś czasu zabierają mnie na długie spacery po łąkach, lasach i polach. Spacery, to coś, co uwielbiam! Nie mogę się doczekać, kiedy po mnie przyjdą i zabiorą z tego głośnego boksu. Jak widzę, że się zbliżają, to aż rozsadza mnie z radości. Lubię sobie spokojnie spacerować, powąchać trawkę, poobserwować ptaszki. A najbardziej uwielbiam "przystanki na mizianie", to czas, kiedy ciocie i wujki robią mi masaże, drapią za uszkiem, smyrają pod bródką... Jest tak przyjemnie, że aż same zamykają mi się oczka. Mogliby mnie tak głaskać i tulić godzinami.
Zabierają mnie też na wybieg. To miejsce też mi się podoba. Mogę sobie tam biegać i szaleć do woli, bawić się samemu lub z ciotką.
Jak u mnie z innymi psami? Jak jakiś ziomek idzie z nami na spacer lub też jest na wybiegu, to spoko. Myślę, że mógłbym się zaprzyjaźnić z kimś o podobnym temperamencie, ale na razie nie mam tu dobrego kumpla do zabawy. Te, które tu poznałem, chcą się witać ze mną zbyt entuzjastycznie. Jak któryś przegina, to mu mówię, żeby dał mi spokój.
Spokój. To coś, czego brakuje w schroniskowych murach. Ale ciocia i wujek mi mówili, że szukają mi domu, więc jak coś, to zadzwoń do nich i umówmy się na wspólny spacer.
Adopcja jest możliwa po minimum 3 spacerach z wolontariuszem/opiekunem, po zapoznaniu z wszystkimi domownikami i uzyskaniu pozytywnych opinii osób zajmujących się psem.