Spinka została przywieziona do Schroniska z działek przez Eco Patrol i tu zaczyna się historia, którą my znamy. Przyjechała z suczką Figą (2087/20), do której przylgnęła, szukając oparcia w tym nieznajomym i stresującym miejscu. Na początku gryzła ze strachu, nie dając się dotknąć. Nie chciała wychodzić z nami na spacery, bała się przypięcia smyczy, w jej opinii najlepiej, jakbyśmy zniknęli i się już nie pojawiali. Powoli (nie ukrywamy, że smaczki bardzo nam pomogły) staraliśmy się zdobyć zaufanie tej małej psinki. Krok po kroczku udało się ją przekonać do wyjścia na spacer, coraz bliżej pozwalała do siebie się zbliżyć i co więcej, nawet zaczęła zabiegać o względy człowieka.
Obecnie Spinka coraz lepiej sobie radzi, choć na pewno nie jest to psiak dla każdego. Chętnie wychodzi na spacerki w swoich pięknych, różowych szeleczkach (choć moment przypięcia smyczy ciągle niezwykle ja stresuje). Dużo ma też z tego powodu radości, bo na spacery chadza ze swoja koleżanką Figą, której obecność na spacerach dodaje Spince animuszu. Dzielnie przemierza schroniskowe ścieżki, ciesząc się każdą chwilą spędzoną już nie w samotności – czy to w towarzystwie zaufanego człowieka czy też swojej psiej koleżanki.
W miarę zyskiwania pewności siebie, Spinka zaczęła też pokazywać swój prawdziwy charakter. To prawdziwa księżniczka, która zrobi to, na co właśnie ma ochotę – czasami uprze się na spacerku, że należy iść właśnie w tym kierunku, głaskać można wtedy, kiedy ona na to pozwoli czy powarkuje na Figę, gdy ta w tej samej chwili chce przytulić się do człowieka. Wydaje nam się, że jeśli Spinka miała dom, to był to dom, w którym w ogóle nie szanowano jej granic, pewnie przez jej wielkość lekceważono sygnały, które dawała i jej nie słuchano, gdy próbowała się z człowiekiem komunikować.
Do znajomych osób Spinka podchodzi już prawie bez lęku – ma krąg osób, którym ufa i pozwala na dużo, ale nie wszystko. Okazało się także, że to jeden z największych pieszczochów w schronisku. W takich chwilach pokazuje swoje oblicze psa „nakolankowego” - można ją głaskać i głaskać, a naszemu maluchowi nigdy tych pieszczot dość… W Spince jednak wciąż jest pełno niepewności i obaw – czasem potrafi spłoszyć ją gwałtowny gest, głośniejszy dźwięk czy inna nieoczekiwana sytuacja. Samotne spacery, bez Figi zabezpieczającej tyły, są dla niej stresujące i już nie jest taka odważna i hej, do przodu.
Na tym etapie szukamy dla Spinki domu doświadczonego, dającego dużo przestrzeni, uwagi i zrozumienia, nastawionego od początku na pracę z psem i nie oczekującego od psa wylewności od pierwszego dnia w domu. W chwilach lęku Spinka może reagować impulsywnie, może pokazać ząbki, kłapnąć ostrzegawczo czy nawet ugryźć. Przyszli opiekunowie powinni wykazać się cierpliwością i być przygotowanym, że relacje ze Spinka trzeba będzie budować stopniowo. Powinien być to dom spokojny, bez małych dzieci. W adaptacji niewątpliwie pomogłaby Spince obecność innego stabilnego psa, który byłby dla niej wsparciem i nauczycielem życia z nowymi ludzmi. Ze względu na niewielkie rozmiary i niemożność wzięcia Spinki na ręce, gdy ona nie jest na to gotowa, nie polecamy Spinki do bloku bez windy, z dużą ilością schodów do pokonania.
W procesie adopcyjnym wymagana będzie większa ilość spacerów niż standardowe dwa, wizyta przedadopcyjna, zapoznanie z psem-rezydentem, gdyż Spineczka selektywnie wybiera sobie przyjaciół i jeśli to będzie konieczne, rozmowa z behawiorystą. Bardzo ważne jest, żeby przyszła rodzina poprzyjeżdzała do suni i zbudowała z nią relację, zanim Spinka trafi do domu, bo nie wiemy, jak Spinka zareaguje na nową sytuację i nowe warunki i czy nie nastąpi regres w stosunku do tego, co udało nam się wypracować z nią w schronisku.