Aisza przyjechała do nas w ramach interwencji w Schronisku w Radysach. Siedziała tam na końcu kojca, w najdalszym kąciku, zwinięta w kłębek. Cokolwiek przeżyła odcisnęło to na niej ogromne piętno. Tak samo zwinięta w swojej budzie spędziła pierwsze tygodnie swojego pobytu na Paluchu. Cztery miesiące minęły zanim Aisza pokazała nam wreszcie jaką dzielną i radosną sunią może się stać w swoim przyszłym domu. Obecnie jest z niej wielka pieszczocha. Radośnie nas wita, macha swoim malutkim ogonkiem, a na wybiegu siada obok nas i czeka na głaskanie. Podejrzewamy, że w przyszłości bardzo przywiąże się do swoich opiekunów - tutaj w schronisku rozpoznaje wolontariuszy, których nie widziała nawet przez dwa miesiące i bardzo się cieszy na ich widok.
Obecnie Aisza wychodzi także na krótkie spacerki poza schronisko bez smyczy i pilnuje się idealnie. Smyczy nie lubi bardzo, ale ze znajomymi osobami dzielnie trenuje także smyczowe spacery. Niemniej znając sunię zdajemy sobie sprawę z tego, że trenujemy raczej po to, by Aisza mogła sobie tę umiejętność wpisać w CV, bo jej marzeniem i tak jest dom z ogródkiem i leniwe spacery po polu, nie po mieście. Jej nowy człowiek powinien mieć pewne doświadczenie w opiece nad psem i rozumieć, że Aisza będzie potrzebowała więcej czasu na adaptację w nowych warunkach. Może zamieszkać z miłym psim towarzystwem jako że tu, w schronisku doskonale dogaduje się z wieloma psami - wyprowadza wszystkich na wybieg, organizuje zabawy, wita nowych i sprawdza czy się nadadzą. Tym, którzy są zbyt nachalni albo nie umieją się zachować potrafi powiedzieć, co o tym myśli jasno acz kulturalnie - bez żadnych awantur. Uwielbiają ją niepewne, wylęknione małe suczki, ale Aisza kumpluje się także z dużymi i małymi chłopakami, np. z [Yokim](https://napaluchu.waw.pl/pet/012101259/). Lubi też poszaleć, gdy trafi się równie wesołe towarzystwo.