Szafran.
Cichy bohater tych czasów, które już dawno poszły w zapomnienie. Jeden z ostatnich psów, które Schronisko Na Paluchu przyjęło w ramach interwencji w Radysach.
To już ponad trzy lata, a Szafran wciąż jest z nami. Patrzy na schroniskowy świat pięknymi, miodowymi oczami, podkreślonymi czarną kreską. Patrzy uważnie, czujnie. Nie cierpi tego świata - krat, zapachu stresu i frustracji, hałasu i wiecznej niewiadomej. Szafran to wrażliwiec, czuły na dźwięki, dotyk, wrażenia. Nie dla niego zgiełk i wrzawa, której w schronisku nie da się uniknąć.
Odżywa w parku. Nos przy ziemi, ogon w górze, spokój w miodowych oczach. Szafran dobrze czuje się mając swobodę wyboru - w psim towarzystwie, wśród znajomych osób, które poświęcają mu całą swoją uwagę i dużo czasu. Popołudniu, gdy schronisko cichnie, wychodzi na rekonesans - zbiera zapachy wszystkich tych, którzy byli tu wcześniej. Wówczas się rozluźnia, nie czuje presji, że zaraz trzeba lecieć z powrotem do boksu, że zaraz ktoś naszczeka albo wyjdzie nagle zza rogu. Marzymy, by to wszystko odnalazł w swoim domu... By nareszcie ten strudzony wędrowiec bezdomności osiadł na swoim - w domu z ogrodem poza miastem.