Nigdy nie wiesz jaki skarb znajdziesz pod kożuchem skołtunionej sierści...
Gdy do nas przyjechał z Radys wyglądał i zachowywał się jak zapomniany przez świat, długoletni więzień. Zupełnie zagubiony, zdezorientowany biegał po wybiegu i nie nawiązywał naturalnych relacji ani z psami ani z ludźmi. Nie wiemy, czy w ogóle kiedykolwiek miał dom ani tego, jak długo był w Radysach.
Daliśmy mu tyle czasu ile potrzebował. Dostał boks z bezpośrednim wyjściem na wybieg, na trawę. Dzięki codziennej rutynie, pełnej misce, znajomej przestrzeni Salazar po roku zaczyna wreszcie pokazywać nam jakim jest psem. Do rąk nie podchodzi, choć w budzie można przy nim wykonać niezbędne zabiegi weterynaryjne. Za znajomymi osobami wodzi wzrokiem i chętnie podąża jakby chciał nawiązać jakiś kontakt tylko zupełnie zapomniał jak się to robi. Reaguje na gwizdanie, wołanie - stąd sądzimy, że bardzo dawno temu jakiś dom miał. Na wybiegu spotyka się z wieloma psami i dobrze czuje się w ich towarzystwie, z niektórymi wesoło hasa.
Salazar to pies szczególnie skrzywdzony i szukamy dla niego szczególnego domu. Szukamy kogoś takiego kto chce uratować psa i nie ma wobec niego żadnych oczekiwań a będzie się cieszył z malutkich postępów, z tego że ten biedny pies odzyskuje spokój i jest nareszcie bezpieczny. Szukamy kogoś kto ma doświadczenie w opiece nad psem i koniecznie musi to być dom z ogrodem. Byłoby wspaniale gdyby Salazar zamieszkał z psim towarzystwem.