Wilson, lokalny Mistrz Yoda, znany jest przede wszystkim z niebywałej mobilności własnych uszu, zwinności łasicy, cyrkowych podskoków i zabójczo poważnych min, których ma w swym repertuarze dokładnie 363! Na spacer wyskakuje jak z procy, lubi rozejrzeć się po okolicy, ale przychodzi na najmniejsze skinienie. Na smyczy chodzi idealnie, co i rusz sprawdzając, czy jesteś na drugim jej końcu. Bo Wilson, choć nieco bojaźliwy w pierwszym kontakcie, szybko się przywiązuje i potrafi pokochać ponad wszystko! Lubi tulić się do człowieka, obejmując go za szyję, siedzieć z nim w parku na ławce, podawać łapki - jedną, drugą albo obie naraz! I nie chodzi o smakołyki - chodzi o Ciebie... O tę bliskość i uwagę, o którą tak trudno w schronisku... Wilson codziennie rano ustawia się przy kracie boksu i wypatruje człowieka, który już zawsze będzie go przytulał. Pies potrzebuje dużo uwagi i najlepiej czułby się w spokojnym domu, gdzie mieszka kilka osób, prowadzących bardzo systematyczny tryb życia. Utrzymuje czystość, jeździ autem, na inne psy reaguje obojętnie lub z sympatią, ale w domu zdecydowanie wolałby być jedynakiem. Koty toleruje wybiórczo. >> 24 lutego 2019 r. zabrałam Wilsona na akcję Adoptuj Warszawiaka w Parku Skaryszewskim. To były wspaniałe dwie godziny spędzone z idealnym psim towarzyszem. Wilson grzecznie jechał w samochodzie na tylnym siedzeniu. Na ulicy czuł się dobrze pomimo dużego ruchu na Rondzie Waszyngtona. W tłumie ludzi i psów dzielnie lawirował trzymając się blisko moich nóg. I gdy tylko na niego spojrzałam, skakał z radości, że wreszcie razem, że gdzieś idziemy, że coś robimy we dwoje. Nawet jeśli czasem się czegoś boi, to po prostu trzyma się blisko i widać, że z tym swoim człowiekiem Wilson choćby w ogień... Tylko tego człowieka, który by to docenił, nie ma.