Maciek trafił to schroniska bardzo dawno temu - schronisko to prawdopodobnie jedyny dom jaki kiedykolwiek miał. Miał szansę na odmianę, nawet pojechał do domu ze swoimi nowymi opiekunami, ale bardzo szybko wrócił. Przyzwyczajony do schroniskowej klatki nagle w niedużym, zamkniętym pomieszczeniu pogubił się. Tam gdzie trafił nie miał nawet własnego posłanka. Dwa dni po adopcji, późnym wieczorem wrócił do schroniska, bo tylko tyle czasu potrzebowała rodzina, żeby zdecydować, że go już nie chce. Podobno płakał, nie chciał jeść i nie przytulał się - a przecież miłości, żeby rozkwitła na dobre trzeba dać trochę czasu. Jednak Maciek nadal potrafi otworzyć przed kimś serduszko. Potrzebuje tylko cierpliwości. Jego wspólna przyjaźń z wolontariuszkami jest na to przykładem. Kiedy Maciek je widzi cały aż dygocze… stoi na budzie albo z przyklejonym nosem do kraty i czeka… a Maciek potrafi czekać... jest mistrzem w czekaniu. Jego oczy są jak dwa światełka pełne nadziei… Na spacerach często staje na dwóch łapkach i przytula się, tak wyraża swoje uczucia. Chce być też głaskany. Cały czas podkreśla jak bardzo czekał na spotkanie. Maciek może zamieszkać wspólnie z psami i suczkami, ale najlepiej w domu gdzie jest ogród a w nim buda… tak żył dotychczas i to przez wiele lat. Może gdyby trafił na kogoś wyrozumiałego udałoby się zmienić jego nawyki i sprawić, że w bloku poczułby się jak u siebie. Jego wcześniejszy numer w schronisku to 386/A.
Poza personelem opiekę wspierają go Wolontariuszki Anna 605 569 512 Ewa 609 491 910.