Molo 2759/06/P

  • W typie rasy: Mieszaniec
  • Wiek: 18 lat
  • Płeć: samiec
  • Waga: 22 kg
  • Nr: 2759/06/P
  • Status: wydane adopcja
  • Przyjęty: 2006-09-18
  • Wydany: 2018-06-19
  • Znaleziony: z ul. Bonifacego
  • Boks: 512 R X
Molo trafił do Schroniska jako szczeniak i nigdy nie poznał, co to prawdziwy dom i własny człowiek. 11 lat życia w boksie to jego cały świat, jego rzeczywistość, codzienność. Jest przez to psem nieśmiałym i lekko wycofanym. Boi się podniesionej ręki i gwałtowniejszych ruchów. Woli się jednak skulić, niż zareagować agresją. Szczekanie na nieznajomych zza krat boksu to również reakcja obronna anie agresja. Agresja jest mu obca. Potrzebuje człowieka cierpliwego, nienachalnego, który stopniowo będzie odbudowywał jego zaufanie do ludzi atak naprawdę to budował je od podstaw. Podczas spacerów w jego oczach i zachowaniu widać chęć podjęcia współpracy i bliższego kontaktu - w schroniskowych warunkach nie jest to jednak możliwe. W stosunku do innych psów Molo jest raczej obojętny. Dzielił boks z różnymi psami i zawsze świetnie się dogadywał. W nowym domu nawet dobrze by było aby był inny psi rezydent , aby Molo czuł się nieco pewniej i bezpieczniej. Żaden pies nie zasłużył na schronisko. A na pewno żaden nie powinien spędzić w nim całego życia tak jak Molo... O Molo z moich obserwacji z WDZ. Spisał się wzorowo, już wyjście z autobusu i wyruszenie prosto przed siebie o czymś świadczyło. Nie zawsze chodziłam z Amigo, gdy np. ja wyruszałam z nim :-) gdzieś a Amigo został w tyle było w porządku, trochę się nie odnajdywał wiadomo, ale dał się prowadzić. Raz miałam sytuację, że ja chciałam zostać z Molo na murku a Amigo pierwszy poszedł to trochę zaczął popiskiwać, więc ruszyłam za nim :) A tak to same plusy, jak na pierwszy raz to jestem pod wrażeniem. Później coraz śmielej węszył, przechadzał się swobodnie, dał się głaskać wszystkim dużym i małym. Jak poczuł "domowe" zapachy to sam oszalał co wszystkie widziałyśmy częstował się ze stołu jakby jadł z niego nie pierwszy raz :-) Problemu z psami mijanymi nie miał wcale. Jak wychodziłam dalej na trawę to trochę ciągnął i czasami podskakiwał - myślę, że po prostu nie mógł się do końca odnaleźć. A autobus też bezproblemowo. Wskoczył dzielnie za tłumem, jechał też bez komplikacji w jedną i drugą stronę (w drugą nawet już siadał i leżał czasami. Ba! Nawet chciał wyglądać przez szybę, i zająć miejsce Samiry (chyba, bo mógł po prostu chcieć jak najszybciej wyskoczyć gdyby to było możliwe) Wolontariuszki: Monika 505-168-481 Kasia 503-174-757, Weronika: 667-036-547