Kiedy Kłaczek do nas trafił od razu wiedzieliśmy, że długo z nami nie zabawi, bo takie cuda szybko znajdują domy. Jeszcze się dobrze nie rozgościł w schronisku, a już zdobył liczne serca wolontariuszy. I faktycznie, długo u nas nie pobył, ale z innego powodu, przyprawiając nas przy okazji o dreszcze zgrozy. Otóż okazało się, że Kłaczek ma guza śledziony, na szczęście po badaniu histopatologicznym okazało się że to krwiak. Klaczek przebywając w klinice swoim zwyczajem, zajęty był przede wszystkim rozkochiwaniem w sobie personelu. Obecnie jest już po operacji, szybko doszedł do siebie i teraz czeka w schronisku na dom. Ten pocieszny psiak musi zdążyć znaleźć kogoś, na kogo przeleje całą swoją Kłaczkową miłość. Takiej miłości, którą ma do zaoferowania, po prostu nie można zmarnować. To miłość już do końca. Ponieważ Kłaczek szczęścia w sprawach zdrowotnych chwilowo nie ma, należy mu się za to bardzo szczęście w miłości. A najlepsze miejsce na dochodzenie do zdrowia to własny, kochający DOM.